jeszcze kilka słów o depresji

Depresja jest milczeniem. Nie jest zalewem rozmemłanych statusów na Facebooku, nie jest płaczem w poduszkę po zerwaniu z chłopakiem albo po oblaniu egzaminu na studiach. Depresja nie jest smutkiem – to stan, w którym nawet smutek zostaje Ci odebrany. I nagle nie masz już nic.

Kiedy używamy mechanizmu obronnego, by unikać rzeczywistości, nie jesteśmy w stanie sobie z nią skutecznie radzić. Jeśli unikamy uczuć pogrążając się w samokrytycznych myślach, popadamy w coraz głębszą depresję. Gdy odwracamy się od uczuć poprzez zachowania unikające, nasze związki się rozpadają. To mechanizmy obronne, czyli nasz opór wobec rzeczywistości, prowadzą do powstania objawów i problemów, z którymi chodzimy do terapeuty. Ludzie z depresją po cichutku z naszych oczu znikają. Najpierw nie odbierają naszych telefonów, a potem zupełnie niezauważenie rozpływają się w niebycie.

Typowym schematem funkcjonowania chorego jest próba odpowiedzenia na banalne pytanie: umiesz się złościć?


Nie. Za to potrafię milczeć. Kiedy dzieje się coś złego, kłótnia, konflikt, to ja się zamykam w sobie, odcinam. Chociaż wiem, że to nie jest dobre dla mnie samego ani dla tych, którzy nie są w stanie do mnie dotrzeć, zrozumieć. Nie umiem tez nie myśleć, ani analizować. Oddać komuś kontroli. Oddanie kontroli to też otwarcie się na to, że może się wydarzyć coś, czego nie zaplanowałem.
Ale to znaczy też wystawienie się na odrzucenie. To ja już wolę nie próbować. Ja to trzymanie się w ryzach nazywam „byciem w kolczatce”. Nie pozwalam sobie na emocje. Nie mam na nie w sobie miejsca ani siły. Szczelnie zamknąłem ewentualny dopływ. Za każdym razem kiedy sobie pozwalam na czucie, na te chwile szczęścia, to potem zawsze dostaje po tyłku. Więc na wszelki wypadek się tą kolczatką ochronię, żeby nikt mnie nie zranił.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

/208 dni temu /

sen 5.05.20

17.03.20 To siedziało mi w głowie