Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2023

depresja a Bóg

Cz ł owiek dotkni ę ty zaburzeniami depresyjnymi do ś wiadcza trudno ś ci w sferze religijnej. Przejawia ć si ę to mo ż e w m.in. praktykach religijnych np. w modlitwie, czy w w ł a sn ym obrazie Boga. Choremu na depresj ę wydaje si ę , ż e Bóg jest odleg ł y, a próba zwrócenia uwagi Boga na siebie jest bez nadziejna i od razu skazana na pora ż k ę . Modlitwa cz ł owieka w depresji nie jest tak ą sam ą modlitw ą jak cz ł owieka w innych okresach ż ycia, gdy ż cz ę sto wyst ę puj ę u chorego przekonanie, ż e Bóg nagle znikn ął . Religijno ść w do ś wiadczeniu osoby depresyjnej zale ż na jest od stopnia nasilenia objawów depresyjnych i zmienia si ę wraz z nasileniem objawów. Mo ż na powiedzie ć , ż e im ci ęż sza de presja tym stopie ń tego zak ł ócenia jest wi ę kszy. Brak chrze ś cija ń skiej mocy nadziei, w tym przypadku zdro wej religijno ś ci, odebra ć mo ż e cz ł owiekowi z depresj ą szans ę dostrze ż enia pomocy jak ą da ć mu mo ż e Bóg. Konsekwencj ą braku zdrow

krzyż

Największe trudy i najcięższy krzyż dostają ci którzy pozornie są słabi aby mogli pokazać innym swoją siłę, aby mogli się wybić, wyjść z tej małej skrzynki w jaką usiłują się schować, tylko tacy są wstanie podźwignąć największy krzyż, ci którzy mają wrażliwość

niedoszły wisielec

 z samobójcami jest jak z nałogowcami, można zaleczyć, można wyleczyć ale nigdy nie do końca, to jest jak przekroczenie magicznej, niewidzialnej niebieskiej linii po przejściu której świat nigdy nie jest już taki sam, jak nikt inny wiemy jak łatwo to życie można stracić - w taki czy inny sposób. przekroczenie tej linii to władza niemalże boska nad własnym życiem i śmiercią, tylko od nas zależy którą stronę mocy wybierzemy, to jest trzymanie własnego życia, własnego losu tak realnie, namacalnie w rękach. osoba która ma za sobą takie doświadczenia nie boi się śmierci jako takiej, boi się bólu i mroku jaki on wywołuje, miejsce z którego się wraca po odłożeniu noża, tabletek etc jest bardzo mroczne, ciemne i ponure, osoba zaleczona panicznie boi się tam wracać, tylko osoba chora, żyjąca w tym mroku, na co dzień w nim pływająca z łatwością powraca na skraj przepaści, nie boi się bo nie ma nic do stracenia, nie widziała/nie widzi jasności, tego dobra które może człowieka spotkać, tego spokoj

nocne rozważania

czasami wydaje mi się że moje życie jest idealne, czasami czuje że jestem zepsuta, na pytanie jak się czuje odpowiadam "nie wiem" i jest to najszczersza z możliwych odpowiedzi, na pytanie co słychać zazwyczaj "bez zmian" bo albo nic się nie działo albo nie chcę się przyznać do kryjących się we mnie uczuć w młodości - o matko jak to brzmi! - wykształciłam w sobie tak silny mechanizm obronny, tyle rzeczy nawpychałam do środka, że teraz jest dla mnie niemal niemożliwością dokopać się do tego, do samej siebie, zmienić sposób funkcjonowania, w leczeniu jestem - ło matko! nie czuje tych prawie 37 lat, kiedy to zleciało - od 14 lat, a 22 lata mniej więcej realnie jestem już chora, liczę to umownie od czasu gdy pojawiły się poważne myśli samobójcze bo dziś ustalić kiedy tak naprawdę zaczęła się u mnie depresja, a kiedy to były jeszcze zaburzenia które doprowadziły jest niemożliwe,  zresztą nawet nie wiem kim jestem, a raczej kim się stałam, bo nie czuje abym j

daty cmentarne

  Brudno: Karol -   Ojciec - 11 grudnia grudnia 2017 Irenka - 30 września 2006 (ur 30,06,26 Hanka - 6 kwietnia 2006 (ur 04,08,48) Dziadek Wacław - 5 luty 2013 (ur 10,08,25) Wólka: Dziadek Bogdan - 17 sierpnia 1979 (ur 01-01-31) Grześ - 3 grudnia 2012 Babcia Ania - 31 lipca 2013 (ur 4,08,26) Skibiński - 24 grudnia 2016 (ur 15,08,28) ciotka władka  - 12 września 2004 (ur 04,12,19) p. Albin - 3 listopada 2011 (ur 10,05,32) p. Krysia 7 kwietnia 2010 (ur 24,09,33) p.Sławek Dominik  27 lipca 2013 (ur 07,09 58)

krysys, ściana 2008r

Czytając książkę o depresji u dzieci widzę siebie z przed lat, widzę drogę jaką przebyłam od tamtej 14 latki która po śmierci prababci powiedziała że chce iść za nią, uświadamiam sobie wiele rzeczy, między innymi to że nie jestem wyjątkowa, że moje życie potoczyło sie typowym schematem problem główny plus inne drobniejsze  czyli brak ojca plus dysleksja utrudniająca naukę, problemy w grupie rówieśniczej, trudne relacje w domu z mamą, ciocia stosująca przemoc psychiczną, brak wsparcia, śmierć prababci, problemy z kręgosłupem  charakterystyczne jest także to że ja walczyłam latami nim doszłam do ściany, czułam się beznadziejnie, dominowały myśli rezygnacyjne (mylnie interpretowane przeze mnie jako samobójcze), w końcu niedoszłe próby samobójcze, ale w tym wszystkim mimo wszystko była jakaś nadzieja, bo gdybym się uparła warunki aby się zabić miałam, mogłam sobie stworzyć,  wykończył mnie dom dziecka do którego trafiłam na 3 roku studiów gdzie nikt nie miał na mnie pomysłu, gdzie od praco

babcia

 jakiś kryzys emocjonalny miałam w zeszłym tygodniu, doszło do tego że kiedy w czwartek zadzwoniła babcia powiedzieć mi że muszę sobie jakieś mięsko kupić bym miała co jeść to się wzruszyłam, to jest prawdziwa babcia, a nie irenka
Agata zawsze się śmiała gdy przybierałam poważną minę i poważny ton. To mi nie pasuje to nie ja. Zimna, cyniczna i obojętna. Czasami taka jestem. Taka na pewno na początku byłam w stosunku do dziadka i ojca. Sytuacyjnie też potrafię zareagować. Ale ona ma rację. Nie potrafię tak, na chłodno, bez uczuć i emocji. Tylko ludzie którzy mogą mnie zranić są obdarzani takim tonem. Wobec siebie i przyjaciół taka nie umiem być, nie umiem przejść obojętnie nad przeszłością, przekreślić ją grubą kreską i oddzielić się od niej raz na zawsze. Tak samo jak przyszłość czy razczej teraźniejszość która mnie boli. Moje zdrowie dokuczające mi moje własne jestestwo którego nie potrafię zaakceptować, moja niechęć do życia. Kotłuje mi się w głowie. Haos nie pozwala się skupić na tym co czuje tu i teraz.  Boje się, idę do neurologa teraz bo ręka dalej zepsuta, Neurochirurg już za mną, zabieg udany a już wtedy wydawało mi się że to kosmos, to powazna mega sprawa taki lekarz, operacja tak poważna krę