Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2023

28.10,2013-28,2023

Jest coś w tym że akurat w 10 rocznicę przeprowadzki byłam na cmentarzu u dziadków a zaplanowałam to nie patrząc na datę tylko aby ponieważ w środę 1 pracuje to w sobotę jechać by był porządek. Mama chyba nawet tej daty nie zauważyla a nawet jeśli nie zrobiła na niej wrażenia. Na mnie zrobiła. Od śmierci dziadka 10 lat temu wszystko się zaczęło, po jego śmierci pomału traciłam dom na bagateli, by ostatecznie w nocy z28 na 29 spędzić pierwszą z wielu nocy w domu dziadków. Twarz dziadka pamiętam. Twarzy Hanki wcale, ojca ledwo, z jakiegoś zdjęcia Irenkę. Gdy byłam na grobie ojca szła w moją stronę kobieta starsza bardzo do iry podobna, przyglądałam się jej mocno, myśląc że to ktoś z tamtej rodziny, bo przecież wszyscy których twarze kojarze leżą na tym cmentarzu. Potem powiedziałam kobiecie że jest bardzo podobna do mojej ciotki. Bo co innego miałam zrobić? Życie napisało dla mnie scenariusz nie z tego świata, rodem z produkcji holywoodu. I choć twierdziłam że to ok że pójdę sama do ojca

psychoanaliza

 Ojciec odszedł jak byłam mała, ledwo go pamiętam ze własnych wspomnień, jego matkę i siostrę widziałam jak mnie zabrały z zerówki, ojczyma ojca nie wiem kiedy, nie mam z niż żadnych nawet mglistych wspomnień.  Mama straciła ojca w wieku 23 lat, potem było nieszczęśliwe małżeństwo z moim ojcem, niedawno dowiedziałam się że jej agresja z młodości była efektem różnych reakcji emocjonalnych. Biologiczni dziadkowie obaj lubiący pić. Karol się zapił.  Uwarunkowania genetyczne bardzo silne, plus trauma porzucenia, plus wychowywanie się bez ojca. I tak oto mamy kobietę lat 37 w leczeniu psychiatrycznym, po próbach samobójczych Co się takiego po drodze wydarzyło? Kto zawiódł, kto nie pomógł, kto sprawę olał, kto sobie nie poradził? Najłatwiej zauważyć zaniedbania ze strony szkoły, w której tajemnicą poliszynela musiało być że sobie nie radzę, że są ze mną problemy wykraczające poza zasięg dysleksji. Pedagog 9 lat miała mnie pod opieką, rok była moją wychowawczynią. I ona spotykając mnie w życi

sen z kasią i wojtkiem naszym synkiem

 śniła mi się kasia, byłyśmy gdzieś na wycieczce, zwiedzałyśmy, byłyśmy w kościele i stwierdziła że jak mamy jeszcze zwiedzać to musimy iść i okazało się że nie bardzo już mamy co, potem w autobusie stwierdziłam że możemy poprosić kierowcę aby nas wcześniej wypuscił ale przejechałyśmy trasę łazienkowską i dopiero na politechnice się zatrzymał, ale ja miałam z duży brzuch i bagaże więc miałam problem aby się przecisnąć, potem zbierałyśmy rozrzucone kwiaty i ja jej usiłowałam wcisnąć chwila do bukietu kwiatki chwasty których nie chciała, tarzałyśmy się w trawie na co pojawiła się moja mama ale widząc że obok mnie nie leży chłopak tylko przyjaciółka nie było wykład, mimo to kazała mi wracać do domu, chwilę potem dostaje smsa od niej ze zdjęciem że właśnie urodziła naszego syna, kolejna scena to imieniny mamy, tłum gości na bagateli, mama się schowała więc ja ją na siłę przyporowadzam na sto lat i świeczki, pamiętam włodka, kaśkę kiedrowicz z asią, zuzą i lidką, Gosię z córeczką, chyba bab

wujek jurek w szpitalu - tragokomedia

 Wczoraj sis zrobiła posta że pilnie potrzebuje konsutacji z pracownikiem socjalnym, domyślałam się że chodzi o jej ojca więc napisałam że jeśli to ta sprawa to mogę uruchomić kontakty. Oddzwoniła mówiąc że w sobotę pojechała z mamą  i kaśką zawieźć ojcu żarcie i była mega awantura że on tam mieszka a jak poszły do niego to bredził. Zadzwoniły po karetkę i zabrała go do szpitala a teraz do kaśki dzwonią z niego i podejrzewa że chcą aby go zabrały a ona nie odbiera. Popisałam po znajomych i dwie dziewczyny mi odpisały to co w sumie wiem, że skoro jest bezdomny i nienadaje się do samodzienego funkcjonowania a rodzina odmawia to szpital/pracownik socjalny muszą go skierować Po rozmowach z dziewczynami powiedziałam sis by w tej chwili olała sprawę bo nie ma względem niego żadnych obowiązków ew w poniedziałek odezwała się i powiedziała że nikt wujka nie zabierze a kaśce by nie odbierała Dziś sis pisze czy z nią pojadę do szpitala. nie miałam ochoty ale to przyjaciółko-kuzynko-siostra którą

moja niemożliwość docenienia własnej osoby

 to trochę wygląda tak jakbym próbowała się cały czas karać za coś - tylko nie wiem za co. za to że zachorowałam, za to że zmarnowałam tyle lat

reakcje po śmierci ojca

Moje relacje z ojcem były skomplikowane. W sumie trudno powiedzieć że miałam ojca skoro go ledwo pamiętam. Przez lata żyłam w cieniu jego długów bojąc się mieć nawet konto w banku. I nagle on odszedł. Do ostatniej chwili odmawiał spotkania ze mną a ja się nie odważyłam. Widziałam go tylko raz gdy jeszcze był w śpiączce farmakologicznej pod respiratorem. Jego śmierć ma kilka obliczy. Ulga bo już nikt nie przyczepi się do mnie za jego długi, on nie pozwie mnie o alimenty, nie zapuka pracownik socjalny bo ojciec jest w placówce a przede wszystkim pierwszy raz w moim świadomym życiu wiedziałam gdzie jest chociaż jego ciało. Pustka bo już nie da się nie da się nic więcej zrobić, powiedzieć, to koniec. Złość za te wszystkie lata gdy go nie było a teraz nagle muszę się opiekować grobem, że pozbawił mnie nawet zwykłej możliwości rozpaczania po ojcu. Żal że nie będzie już wyimaginowanego obrazu ojca i córeczki. Smutek , bo choć skurwysyn to jednak nigdy nie przestał być moim ojcem. Poczucie