Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2024
  Od początku swojego życia funkcjonujemy wśród słów. To one nas stwarzają i kształtują, kiedy jesteśmy małymi i większymi dziećmi - istotami najbardziej wrażliwymi i bezbronnymi wobec przekazu ze strony rodziców, dziadków, opiekunów w przedszkolu i szkole. Słowa nadają nam tożsamość, słowami jesteśmy ubierani albo w siłę i poczucie własnej wartości, albo w oczekiwania społeczne, które wynikają z lęku, unieruchamiają. Słowa tworzą wzorce myślenia i działania, z którymi każdy z nas nieświadomie idzie przez życie. Takie słowa są jak zaklęcia. Mogą odebrać głos, bo "dzieci i ryby głosu nie mają". Mogą zamrozić emocje, bo "chłopaki nie płaczą". Mogą zasłonić potrzeby - "nie rób kłopotu". Mogą zabrać odwagę wyrażania siebie, gdy wciąż słychać "nie wydziwiaj". Mogą uśpić w nas życie na długie lata. Na szczęście wobec tych słów-zaklęć nie jesteśmy bezbronni. Uświadomiwszy sobie, które fatalne sformułowanie steruje akurat nami, możemy je z...

28,08,2011

  Podstawą funkcjonowania dobrej rodziny są wspólne wartości przekazywane z pokolenia na pokolenie, trzymanie się zawsze razem w dobrych i złych momentach, wzajemny szacunek niezależnie od podjętych decyzji. Gdy tego brakuje czy można wtedy nazywać się rodziną?     Rodzina to grupa ludzi między którymi występują WZAJEMNE więzi i relacje oparte na szacunku i tolerancji. Ja dodałabym też możliwość swobodnego wypowiadania myśli i uczuć oraz możliwość podejmowania decyzji z wiedzą że nikt nie odwróci się przez to. Gdzie jak gdzie ale to właśnie w rodzinie powinno się czuć swobodnie i najbezpieczniej, jeśli wiec nie można tak to nie ma więzi rodzinnych

21,08,2011

  Babcia wróciła i opowiada o wsi. Słuchałam pierw z radością potem zaczęło boleć. Ale już nie wyrabiam tematu, zaraz będę gryźć!!! Wychowałam się na wsi i kocham to miejsce. Chciałabym tam pojechać ale w tej sytuacji jest to niemożliwe     Jak mogło dojść do tego że najważniejszym czynnikiem prowokującym mnie do szybkiego powrotu do domu jest jego przyjazd? Czy może być gorzej?     No i się stało.Ignorowanie mnie to bardzo jasny dowód.Serce mi waliło gdy szłam otworzyć bramę.Wzięłam psa jako tarczę.Dzieńdobry odbyło się machając sobie przez szybę rękami.Pożegnania nie było.Żadnej rozmowy gdy wróciłam.Przykre?Tak ale to nie pierwszy raz.Z czasem przywykne.Swoją drogą to paranoja.Kocham jego wnuki jak własne,jestem chrzestną,widuje je znacznie częściej a i tak jestem ta zła.

22,08,2011

  Zastanawiam się jak dam radę pracować w zawodzie. Gdy chodzi o nagłą pomoc reaguje szybko i bez emocji, pierw działając potem myśląc. Jednak gdy mogę tylko być przy bliskiej mi osobie i tylko patrzeć jak cierpi zachowuje tyko pozory opanowania. W samotności łzy lecą strumieniem. Nie wiem czy sobie poradzę gdy będę w sytuacji zawodowej

"Dziennik Bulimiczki" - Brigitte Kolloch i Elizabeth Zóller (fragm.) 22,08,2013

  Kochaliście mnie, troszczyliście się o mnie. Ale ja do tej pory nie umiałam właściwie żyć z waszą miłością. Nie potrafiłam uczynić z niej błogosławieństwa. Musiałabym zbyt wiele siebie oddać, musiałabym być za bardzo inna, niż wy chcieliście. A moja odmienność raniłaby was. Dlatego pozostałam taka, jak wy chcieliście. Dlatego wasza miłość nie była błogosławieństwem. Być może aby być sobie wiernym, aby się spełnić trzeba być trochę stukniętym. Być może. Ale gdy za wszelką cenę chce się osiągnąć ten cel, jest się egoistą, rani się innych. W każdym razie tak się myśli. Dlatego że inni muszą się pogodzić z tym że nie jesteś taka jaką oni chcieliby cię mieć. O to chodzi. Mam marzenie, mam wiele marzeń. I będę wystarczająco stuknięta aby je realizować. A wy musicie mnie kochać taką jaka jestem. Razem z moimi marzeniami, taką jaka jestem.

depresja, dwie strony lustra

Depresja to choroba bezradności wobec zaniedbań wobec siebie. Człowiek widzi je, ale jest bezradny wobec niemocy, braku siły, chęci i energii. Zupełnie jak gdyby istniały dwie osoby obserwujące się po dwóch stronach lustra. Dwie całkowicie przeciwne osoby. Bezradność powoduje frustracje, bo depresja poprzez zaniedbania wpływa na stan zdrowia, na relacje z innymi ludźmi. Głowa myśli jedno, ciało robi zupełnie co innego. Chory widzi, wie jak powinno się postępować jednak mimo to robi zupełnie co innego i z każdą chwilą coraz głębiej zapada się w siebie aż w końcu widzi już tylko objawy a nie wyjście. Szczególnie frustrujące jest to gdy u osoby leczącej się już długotrwale. Nasilenie objawów to znak że choroba się zaostrza, że pojawił się jakiś kryzys/trudność z którą bez modyfikacji leczenia nie można sobie poradzić. A potem potrzeba czasu. Leki pomagają złagodzić objawy, psycholog przepracować trudności. Ale chory już od początku ma świadomość że nie stanie się cud i nie poczuje się nag...