Agata zawsze się śmiała gdy przybierałam poważną minę i poważny ton. To mi nie pasuje to nie ja. Zimna, cyniczna i obojętna.
Czasami taka jestem. Taka na pewno na początku byłam w stosunku do dziadka i ojca. Sytuacyjnie też potrafię zareagować.
Ale
ona ma rację. Nie potrafię tak, na chłodno, bez uczuć i emocji. Tylko
ludzie którzy mogą mnie zranić są obdarzani takim tonem. Wobec siebie i
przyjaciół taka nie umiem być, nie umiem przejść obojętnie nad
przeszłością, przekreślić ją grubą kreską i oddzielić się od niej raz na
zawsze. Tak samo jak przyszłość czy razczej teraźniejszość która mnie
boli. Moje zdrowie dokuczające mi moje własne jestestwo którego nie
potrafię zaakceptować, moja niechęć do życia. Kotłuje mi się w głowie.
Haos nie pozwala się skupić na tym co czuje tu i teraz.
Boje się,
idę do neurologa teraz bo ręka dalej zepsuta, Neurochirurg już za mną,
zabieg udany a już wtedy wydawało mi się że to kosmos, to powazna mega
sprawa taki lekarz, operacja tak poważna kręgosłpa. Co dalej?
"Boje sie, naprawde bardzo sie boje, za mna powazna
operacja a efekt poprawy byl chwilowy o bol wrocil, patrze bezradnie jak
wracam do stanu z przed operacji przepukliny, mialam takie nadzieje,
taka szczesliwa bylam gdy sie udalo, wierzylam ze teraz moze być tylko
lepiej. I bylo, ale krotko. Co dalej? Nie wiem i to mnie przeraza, nie
chce do konca zyc byc na lekach przeciwbolowych, mam dopiero 36 lat (no
36 i pol)
Nasza rodzina wiedzie prym w
nowotworach wiec jestem skazana na coroczne badania, kregoslup na
odcienku ledzwiowo-krzyzowym i szyjnym, depresja lubi w takich momentach
atakowac co wlasnie sie stalo, zwlaszcza ze przesilenie mocno odczuwam.
Musialam wejsc w hydroksyzyne dodatkowo.
Babcia
sie matwi ilekroc zobaczy ze nie spie w nocy, mama nic nie mowi ale jej
to tez nie jest obojetne. w nocy wiec jak slysze ze ktos wstaje to
udaje ze spie, wylaczam telefon.
Jestem zmeczona, tak bardzo zmeczona, przerazona i niepewna co dalej. Mam wrazenie ze ide na sciecie glowy.
Swieta w tym roku odbyly sie bez afer i scysji, nowy rok przespalam (wyjechalam i wynajelam pokoj w hotelu w Olsztynie).
"Niestety
ma pani chory kregoslup" - uslyszalam od lekarza rehabilitacji pod
koniec roku gdy ponownie kierowala mnie do poradni leczenia bolu i
neurologa."
Napisalam to do chrzestnego,
wykorzystujac fakt ze jest lekarzem i moze jako jedyny znajdzie slowa
ktore nie beda tylko wspolczuciem i litowaniem sie nade mną.
Współczucie i litość. Być
może dlatego nie rozmawiam z otoczeniem o tym co mnie boli. Bo nikt nie
może tego zmienić. Nikt mnie nie rozumie nie będąc w moich butach.
Każda z nas jest inna, inaczej reaguje i patrzy na świat. Ja w swoich
może i nie czuje się komfortowo ale znam je. Nikt za mnie życia niestety
nie przeżyje, nie da złotej rady jak ocalić duszę, Swoje muszę
przecierpieć i przepłakać.
Może ten mail
będzie punktem wyjścia do następnej sesji? Coś w nim jest. Roztrząsać
rzeczy na które nie mam wpływu i analizować na drobne nie chce ani nie
mam siły. Po co? Co to zmieni. Wolę po raz milionowy opowiedzieć o tym
samym co było i co mnie boli.
Powtarzanie treści to kolejna
przyczyna mojego milczenia. Jeszcze na dolnej usłyszałam to od jednej z
grupowiczek, zabolało, spowodowało że się trochę w czasie sesji
zablokowałam, powoduje że nie rozmiawam z ludźmi. Tylko z moją psycholog
w tych okolicznościach czuje się bezpiecznie. Nurt w którym pracujemy
na tym polega, mówić, mówić i mówić, analizować, mówić i analizować do
skutku. Zresztą po takim czasie pracy z nią wiem że ona nigdy mnie nie
ocenia, nie krytykuje nawet oczywistych błędów tylko daje wskazówki co
zmienic, jak sobie ulżyć. Ja jestem wrażliwa na takie drobiazgi,
wyłapuje je a potem na takie treści się blokuje. U niej jeszcze nigdy
tego nie doświadczyłam, to chyba najlepszy psycholog z jakim
kiedykolwiek pracowałam.
Komentarze
Prześlij komentarz