27,12,2011

Poza chłopcami ciężko znaleźć coś na czymś budować mogę życie. Znaleziony pamiętnik z liceum wywołał szok, żal i smutek za utraconymi i zmarnowanymi latami, współczucie dla tej tak bardzo zagubionej i przerażonej dziewczyny którą byłam. Złość że nikt wcześniej mi nie pomógł. Zmieniłam się, ale cząstka tamtej mnie zawsze będzie gdzieś w środku przypominała mi jak łatwo mogę stracić wszystko co mam

  Uczelnia? Udaje przed sobą że to nie ma znaczenia ale prawda jest taka że bardzo się boję, mam już fobie na jej punkcie. Gdzie jestem, na jakim etapie wiedzy? Nie mam pojęcia. Dziadka coraz bardziej nienawidzę, wszystko przez matkę która pozwala mu sobą manipulować i wtrącać się do naszego życia. Z babcią coraz gorzej. Ciężko patrzeć jak niknie w oczach. Ciotka i ja to wybuchówa mieszanka

 Wigilia to porażka, 1 dzień świat jeszcze większa i gorsza. Dziś życie wróciło do normy jakby nigdy nie było świat. Ten rok był przeplatanką wielkich radości i rodzinnych dramatów. Kogoś bliskiego zyskałam ale i kogoś bliskiego straciłam. Sprawa ojca jest jak jątrząca się rana, wciąż coś nowego nie pozwala jej zamknąć, ciągle wychodzi coś nowego i rozrywa mi serce od środka

 Znów tygodniami udowadniać musiałam sobie swoją wartość. Ani Ania ani Jarek nie przestali we mnie wierzyć za co im dziękuję. Potężniejszym problemem okazał się kręgosłup. Zmiany zwyrodnieniowe powodowały i powodują odgromny ból w nocy. Fizjoterapia? Może pomoże bo chce zacząć w nocy spać-choćby snem chemicznym. Strata kolejnego zęba ogromny ból tuż przed świętami wielkie zamieszanie świąteczne

 Dzięki moim dobrym wróżką - Asi i Małgosi, oraz przy pomocy Marcina i chłopców przetrwałam ten najgorszy czas. Ale minęły długie tygodnie nim mogłam stanąć na własnych nogach a gdy już poczułam się pewnie dostałam kopa w tyłek, obrona nie udała sięg. Banalne pytania na które umiałam odpowiedzieć przegrały z gigantycznym stresem. Szansa na ponowne podejście nie potrafiła złagodzić tego bólu

 Ale to nie mogło zmienić przyszłości. Ciągłe napięcie i stres, proces odstawienia leku, potem długi okres eksperymentów by ustawić mnie na nowo. W efekcie w czerwcu byłam-jak to ktoś mądry dawno temu powiedział-kupką nieszczęścia nadającą się do psychiatryka wiec o żadnej obronie nie mogło być mowy choć jak zwykle do ostatniej chwili walczyłam i jak zwykle przegrałam

 Nie wiedziałam wtedy ani nie widziałam jeszcze że to początek równi pochyłej. Przestałam chodzić na zajęcia, pojawiły się problemy z kręgosłupem, komputer wysiadł wiec straciłam kontakt ze splinem. W pewien sposób zostałam sama. Jedynie Marcin, Małgosia oraz nowo odkryte uczucie wobec ich chłopców pozwalało mi trzymać się jakoś na powierzchni, to a potem obietnica złożona przed Bogiem.

 Podsumowanie roku. Nie lubię tego robić, ale jakoś samo wychodzi. Od śmierci babci nie miałam tak złych świąt, wiem że wszyscy się starali ale wyszło jak zwykle, przed świętami zaczęła się historia z zębami, a wcześniej ledwo doszłam do siebie po serii zakrętów i porażek. Początek roku tak udany i przyjemny szybko zamienił się w piekło. Zajęcia okazały się problemem nie do przebycia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Maciej

bol

20.04.2019 Uwielbiam wielką sobotę