Ciocia u weta



W sobotę poprosiłam chrzestną by poszła ze mną z psem do weta. Liczyłam.na jej towarzystwow.kolejce przede wszystkim. Okazało się to jednak strzałem w dziesiątkę dla Korka. Ja nie mam cierpliwości do jego piskow. Ona miała. Korek usiadł na krześle między nami i choć piszczał to pozwalał się cioci drapać. Ba! Domagał się wręcz tego. Nigdy więcej nie idę bez niej. Jestem pełna podziwu bo ona zazwyczaj psu dokucza. Tym razem zachowała spokój i okazała mu dużo ciepła

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

/208 dni temu /

sen 5.05.20

17.03.20 To siedziało mi w głowie