z cyklu "nie umrę śmiercią naturalną"

Posadziła mi mama moją Zielistkę w słoiku po świeczce a na spodzie dała kamyczki. Ze dwa lata tak sobie rosła. Korzenie już się jej zwinęły na dnie w conajmniej centymetrową warstwę ale póki nie wypadek na paracie nie ruszałam. Dziś gdy chciałam przesadzić korzenie z kamyczkami tak się zrosły że nie mogłam wyjąć ze słoika. Jedyne wyjście rozbić go. Wzięłam ścierkę i na niej na balkonie rozbiłam. Jakim cudem drobinka potem wbiła mi się w kolano nie mam pojęcia. Poszłam wyrzucić szkoło do kosza i czułam że coś mam na kolanie, ale myślałam że to ziemia, po chwili poczułam że krew mi spływa po nodze. Gdy przetarłam ranę drugi raz środkiem dezynfekującym odkryłam drobinkę szkła tkwiącą w kolanie. Ależ to ukrwione miejsce.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

/208 dni temu /

sen 5.05.20

17.03.20 To siedziało mi w głowie