DEPRESJA Joanna Bonowicz

<DEPRESJA to najbardziej uśmiechnięta choroba jaką znam. Uśmiecha się dopóty dopóki człowiek nie zniknie. Czasem znika na chwilę i udaje mu się wrócić, ale bywa, że znika na zawsze.

DEPRESJA to wielka czarna dziura w człowieku. To uczucie jakby ktoś wyjął z ciebie wszystkie wnętrzności i w ich miejsce nalał czarnej gęstej farby. Masz mocno zaciśnięte usta aby farba się z ciebie nie wylała. Zaciskasz je tak bardzo, że wyglądają jak uśmiech, który nie dopuszcza do tego, aby w kąciku ust pojawiła się choćby najmniejsza czarna kropelka.

Zdarza się czasem, że ktoś, kto jest blisko, ktoś kto patrzy na ciebie z uważnością, albo ktoś kto zna ten wyraz twarzy z własnego doświadczenia, dojrzy tę kroplę. Dojrzy ją i nie uwierzy w twoje "wszystko w porządku" wypowiedziane przez zaciśnięte usta. Dojrzy ją i odpowie "nie wierzę ci i widzę że nie jest w porządku". Otworzą się wtedy usta i czarna maź się wyleje a wnętrze stopniowo zacznie się oczyszczać.

Zdarza się jednak też tak, że nikt tej kropli nie zauważy. Że usta są mocno zaciśnięte do samego końca i że nie zdążył nikt z byciem wystarczająco blisko.

Jeśli cokolwiek wzbudza twój niepokój. Jeśli widzisz że coś połyskuje w kąciku czyichś ust to, nawet jeśli nie wiesz co to i nie wiesz jak pomóc, to przynajmniej nie uwierz we "wszystko w porządku". Podaj rękę. Przytul. Dotknij. To wystarczy, żeby usta się otworzyły. To wystarczy żeby człowiek nie zniknął na zawsze.>

MNIE JUŻ NIE WYSTARCZY. TO BYŁO KIEDYŚ. TAK BYŁO PRZED. PRZED DIAGNOZĄ, PRZED LECZENIEM, PRZED PSYCHOTERAPIĄ, PRZED STUDIAMI. W CZASACH GDY MYŚLAŁAM ŻE WINNA JESTEM TYLKO JA, ŻE TO JA JESTEM PROBLEMEM, ŻE ZŁO SIEDZI WE MNIE.

DZIŚ TO ZŁO WIEM ŻE JEST CHOROBĄ KTÓRA MA SWOJĄ NAZWĘ I EPIKRYZĘ, ZWIĄZKI PRZYCZYNOWO-SKUTKOWE NA PRZESTRZENI CAŁEGO MOJEGO ŻYCIA, JEST ZBADANE I OPISANE, JEST SPOSÓB ABY JE LECZYĆ.

ALE...

WOLA PACJENTA I JEGO SIŁY SĄ MIERNIKIEM SUKCESU.

CHOROWANIE JEST KRÓTKIE Z PERSPEKTYWY LECZENIA, CZASAMI TRWA ZALEDWIE UŁAMEK SEKUNDY, PODCZAS GDY NA ABY WYJŚĆ NA POWIERZCHNIĘ POTRZEBA WIELU GODZIN. GODZIN MÓWIENIA. MÓWIENIA WCIĄŻ I WCIĄŻ OD NOWA O TYCH SAMYCH TRUDNYCH, BOLESNYCH SPRAWACH ABY TA CZARNA GĘSTA FARBA SIĘ WYLAŁA I ABY UWIERZYĆ NA NOWO ŻE MOŻNA ŻYĆ I CZUĆ, MIEĆ ŻOŁĄDEK, JELITA, WĄTROBĘ, SERCE I MÓZG KTÓRE NIE BUNTUJĄ SIĘ PRZECIWKO CZŁOWIEKOWI ALE Z NIM WSPÓŁPRACUJĄ. 

 "NIE JESTEŚ SAMA", "JEŚLI CI PRZYJDĄ DO GŁOWY GŁUPIE MYŚLI ZADZWOŃ/NAPISZ", "TO NIE JESTEM PRAWDZIWA JA, TO CHOROBA, TO MOJE SKUMULOWANE MYŚLI I EMOCJE", "MYŚLI REZYGNACYJNE", "JESTEM PRZEMĘCZONA", "PRZESILENIE", "JESTEŚ SILNA, DASZ RADĘ", " ZA DUŻO JUŻ PRZESZŁAM ABY SIĘ WYCOFAĆ", "NIC NIE DZIEJE SIĘ BEZ PRZYCZYNY"

FRAZESY. PRAWDZIWE ALE W TYM MOMENCIE I NA TYM ETAPIE ŻYCIA TYLKO OBCIĄŻAJĄCE MNIE FRAZESY. MAM WRAŻENIE ŻE Z SAMOBÓJCAMI JEST JAK Z ALKOHOLIKAMI, KTO RAZ TRZYMAŁ W DŁONI SWOJE ŻYCIE, KTO PRZEKROCZYŁ TĘ MAGICZNĄ CIENIUTKĄ LINIĘ JUŻ NA ZAWSZE PATRZY INACZEJ NA ŚWIAT. JA NA PEWNO. BO JA CZASEM MÓWIĘ ŻE MAM DOŚĆ, ŻE LEPIEJ BY BYŁO, ŁATWIEJ GDYBY MNIE NIE BYŁO. ALE TO RZECZYWIŚCIE SĄ CHWILE SŁABOŚCI, CHOROBA, PRZEMĘCZENIE, STRES

CZY CHORY NA DEPRESJE MOŻE UMRZEĆ ŚWIADOMIE? CZY DA SIĘ ODRÓŻNIĆ ZWYCZAJNĄ LUDZKĄ NIECHĘĆ DO ŻYCIA, EUTANAZJĘ, OD OBJAWÓW/SKUTKÓW CHOROBY? NIE WIEM. NIE WIEM DO JAKIEJ GRUPY SIĘ TERAZ ZALICZAM. GŁOŚNO MÓWIĘ TYLKO O TYM ŻE WŁASNA ŚMIERĆ JEST BLISKA, ŻE SIĘ JEJ NIE BOJE. DOPUSZCZAM DO SIEBIE MYŚL ŻE MOGĘ KIEDYŚ ODEBRAĆ SOBIE ŻYCIE,

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

/208 dni temu /

sen 5.05.20

17.03.20 To siedziało mi w głowie