30 lat plus

 Zapytałam się koleżanki czy wieku 5-7 wymyślony świat mógł być już sygnałem że coś się z dzieckiem niedobrego dzieje nie mówiąc jej że sprawa jest związana ze mną. Jej odpowiedź tylko potwierdziła moje wcześniejsze przypuszczenia. Jeszcze nim poszłam do szkoły wykazywałam problemy emocjonalne, które były zalążkiem sytuacji z jakiej dziś już na szczęście wychodzę ale biorąc pod uwagę wszystkie szczegóły to można przyjąć że przynajmniej szczątkowo zmagam się depresją a przynajmniej jej pierwszymi objawami od ponad 30 lat. Zważywszy że mam 37 to robi to na mnie mega szokujące wrażenie. Już to że od końca 2008r jestem w leczeniu - 12 lat - to mega dużo. A tu ponad 30. Ale to choć może się wydawać babraniną w przeszłość która mi nic nie daje w rzeczywistości po tym szoku i bólu przyniesie oczyszczenie, jeszcze rozmowa z mamą która wspomniała mimochodem że jej wybuchowość w latach młodzieńczych była oznaką problemów emocjonalnych, wszystko to pozwala mi zrozumieć że odejście/brak ojca było katalizatorem problemu który nawet gdybym miała super tatę i mamę i tak kiedyś by sie pojawił, bo raz że jestem osobą obdarzoną dość dużą wrażliwością emocjonalną, wręcz radarem wyłapującym i przejmującym emocje, dwa że tu zwyczajnie mogła wejść genetyka i nawet gdyby "naprawdę nie było się do czego przyczepić" i tak mogłam zachorować. Na razie nie wiem co ta wiedza dla mnie oznacza, poza świadomością nieuchronności losu, dumą z siebie że tak świetnie sobie poradziłam i szokiem 

CZY ŚWIADOMOŚĆ ŻE TO NIE JEST WINA DZIAŁAŃ JEGO/ICH JEST LEPSZA NIŻ ŚWIADOMOŚĆ ŻE ZAWINIŁA GENETYKA???


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

/208 dni temu /

sen 5.05.20

17.03.20 To siedziało mi w głowie