Przebaczenie

 Jakie to trudne w kontekście mojego ojca i jego rodziny. Agaty mi szkoda, współczuje jej. Rozdział naszej znajomości jest zamknięty ostatecznie ale umiem i szczerze jej wybaczam. Ale jeśli chodzi o nich to mogę się tylko modlić - albo usiłować - aby czas wyleczył rany

Po raz pierwszy wiara talk bardzo mi przeszkadza. Nie umiem zamknąć tego rozdziału, zresztą chyba to nie realne póki tak wiele silnych i sprzecznych emocji we mnie siedzi. Uczono mnie o zmarłych dobrze albo wcale. a ja nie mogę powiedzieć dobrze. Przebaczyć to znaczy przestać się gniewać, zapomnieć, ma być wszystko cacy. Koło się zamyka bo choć odkryłam że moja depresja może mieć podłoże genetyczne, niewątpliwie postawa ojca i jego rodziny się do mojego stanu przyczyniła. A teraz ja mam wybaczyć, muszę wybaczyć? Nawet mnie o to nikt z nich nie prosił, nikt z nich nigdy nie był dla mnie rodziną. Zresztą jak uznać że jest cacy? To jak policzek wobec mamy mamy i mamy siostry i samej mamy. Bo one może nie są rodziną doskonałą ale kochają mnie, są przy mnie i mi to okazują. 

Wygląda na to że nie do końca jestem pogodzona z własną depresją. Bo gdybym była nie szukałabym winnych. I byłoby mi łatwiej wybaczyć tamtej rodzinie. Mam to zrobić dla nich, spokoju ich dusz. Ale też dla własnego spokoju. Ale na dzień dzisiejszy nie czuje że dla mnie to coś zmieni, nie wiem nawet czy w to wierzę. Przebaczenie ma mi przynieść ulgę a ja nie wierzę że to może się stać. Dziś, jutro czy za tydzień, tylko za ten pieprzony nieokreślony czas. I jestem zła na siebie bo minęło już parę lat. Wiecznie nie pamiętam czy 2017 czy 2018 to rok śmierci ojca. A ja wciąż jestem w lesie z tymi uczuciami. Chciałabym mieć już to za sobą, czuje że powinnam. Tymczasem kolejne sesje pokazują że to żywa i jątrząca się rana, kolejne msze są tego dowodem

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

/208 dni temu /

sen 5.05.20

17.03.20 To siedziało mi w głowie