sen o ojcu

 Śniło mi się że wróciłam do domu a tam był mój ojciec. Zaczęłam krzyczeć na niego: wypierdalaj stąd a on przy akompaniamencie mojego wrzasku ubrał buty i wyszedł, chciał coś powiedzieć ale ja nie chciałam go słuchać, pomna poprzednich wydarzeń - tu włączył mi się poprzedni sen który średnio pamiętam ale że odnalazłam go na bemowie gdzie zostawił kompletny śmietnik, chyba też udało mi się z nim nawiązać kontakt telefoniczny dzięki któremu go znalazłam. 

Zastanawiam się jak bym się zachowała gdyby rzeczywiście za życia pojawił mi się w domu, na bagateli na stówę bym go wypierdoliła, ale na górczewskiej nie jestem już tego taka pewna. Przez obecność dziadka i jego śmierć w moim życiu trochę się uspokoiła agresja na rzecz wielkiego bólu i smutku. Nie wiem jak bym zareagowała gdyby rzeczywiście niesłysząca babcia niechcący wpuściła ojca do domu. 

Dziś wiele bym oddała za ostatnią rozmowę. Tak wiele rzeczy chciałabym od niego usłyszeć. Chciałabym aby w końcu się racjonalnie wytłumaczył, opowiedział co się z nim działo, przeprosił...

Kiedy spotkałam się w wieku 19 lat nie usłyszałam nic co pomogłoby mi ułożyć sobie z nim relacje, za tym spotkaniem nie poszły z jego strony dalsze czyny, jedyne co to przeżyłam prawdziwe katharsis, uwolniłam się od poczucia winy i wreszcie przekonałam ja jako dorosła osoba jakim człowiekiem jest mój ojciec. A mimo to nigdy nie przestałam go kochać, potrzebować i mieć gdzieś głęboko w sobie nadziei że się zmieni. Na poziomie świadomości wiedziałam że nie mogę mieć nic, bo nie wiadomo gdzie i ina ile jest zadlużony a ponieważ nie znam miejsca jego pobytu kiedy najdą mnie konsekwencje jego działań. Podjęłam walkę na tyle na ile umiałam i mogłam w granicach prawa. Zaczęłam dzwonić do dłużników podając numer sprawy, przedstawiając się jako córka która od ponad 20 lat przez komornika daremnie szuka śladów kasy od ojca, podawałam wszystkie informacje gdzie był zameldowany i na jakiej podstawie wymeldowany, odsyłałam do komornik która na mocy sądu powinna reprezentować moje interesy. Najmilej wspominam rozmowę z poborcą podatkowym który stanął mojej lokatorce w drzwiach. Facet mi podziękował za telefon. Ale i inni komornicy byli uprzejmi, wszystkie dane jakie im podawałam były do zweryfikowania. To był czas gdy w małym palcu miałam wszystkie dane. 

A potem była Beata i ojciec w szpitalu. Umarł. Ja się nie odważyłam drugi raz iść na oddział, on nie chciał widzieć jedynego dziecka.  I nagle koniec ponad 25 letniej epopei. Nagle wystawienie ciała, trumna, pogrzeb, ojciec do dołu i koniec. Grób, mogiła. Szok, ulga mieszają się we własnym sosie. A potem zostaje z tym grobem rodzinnym zamiast rodziny. I jakoś trzeba sobie w końcu ułożyć relacje. Tylko że po drugiej stronie są trupy w grobie i dusze Bóg jeden wie gdzie się plątające. I moje zbolałe serce.

 Co jakiś czas coś jeszcze walnie. Kolejne pismo z którym z aktem zgonu idę na pocztę, jakieś odwiedziny podczas których pokazuje akt zgonu i zrzeczenie się spadku czy kolejny sen. I wtedy leżę powalona na łopatki. 

A tymczasem mija już 5 lat.....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

/208 dni temu /

sen 5.05.20

17.03.20 To siedziało mi w głowie